W otwartych trumnach są niesieni między ludźmi. Żegna ich pieśń: "Tyś, synku, na moim sercu leżał..."
Wacław Radziwinowicz
22.02.2014 , aktualizacja: 22.02.2014 18:00
Po chodniku z chłopakiem idzie młoda dziewczyna w szpilkach. Wszyscy się za nią oglądają. Nie dlatego, że taka ładna, ale stuk wysokich obcasów to tu, w mieście po tygodniach manifestacji i walk, coś z nieco zapomnianego i poprzedniego życia - Wacław Radziwinowicz pisze z Kijowa
Lud w dzielnicy rządowej. Samoobrona Majdanu otworzyła przejścia na ul. Instytucką i Hruszewskiego. Tamtędy wciąż jeszcze tylko przez wąskie szczeliny w barykadach strumienie ludzi płyną w kierunku Rady Najwyższej, siedzib rządu i administracji prezydenta.
Krąży tu wojskowy ural uprowadzony przez majdanowców. Ze skrzyni ciężarówki pod błękitno-żółtym sztandarem grupa roześmianych chłopców skanduje "Peremoha!" (zwycięstwo).
Na kolanach przepraszają, obiecują, że więcej nie będą
A po chodniku z chłopakiem idzie młoda dziewczyna w szpilkach. Wszyscy się za nią oglądają. Nie dlatego, że taka ładna, ale stuk wysokich obcasów to tu, w mieście po tygodniach manifestacji i walk, coś z nieco zapomnianego i poprzedniego życia.
Nie da się bez szacunku patrzeć na ludzi w różnym wieku, którzy pojawili się na ulicach z szuflami, miotłami, wiadrami na śmieci. Sprzątają. Zamiatanie bruku pod barykadami, które same wyglądają jak wysypiska śmieci, może się wydać zabawne, ale ważne, że ci, którzy się wzięli do roboty, chcą i umieją pokazać światu, że majdanowcy potrafią odpowiadać za miasto, za kraj.
"Sprzątanie" ma jeszcze jeden wymiar, znacznie surowszy.
Sotnie samoobrony wyłapują i pod mocnym konwojem prowadzą na plac tituszki, bojówkarzy wynajętych za pieniądze przez ludzi Janukowycza do atakowania opozycjonistów, gromienia sklepów, wzniecania zamieszek.
Niektórzy z ujętych mieli ponoć przy sobie broń palną.
Ci, którzy zostali schwytani w pobliżu centrum, mogą jeszcze mówić o szczęściu. Samoobrona skatować ich nie pozwala. Prowadzi na Majdan, pokazuje ze sceny, zmusza, by na kolanach przeprosili, obiecali, że więcej nie będą, i puszcza wolno.
Z tym jednak, kto wpadł w ręce któregoś ze spontanicznie organizowanych patroli straży obywatelskiej, rozmowa może być krótka.
Bohater! Bohater! Chwała! Chwała!
Na Majdanie, który z uwagą przysłuchuje się wieściom z Rady, czekając na moment, kiedy zdymisjonują tam Janukowycza, ludzie opłakują zabitych w starciach ostatnich dni.
Przed sceną jedna po drugiej stają otwarte trumny. Sotnie obrońców placu, a za nimi tłum, skandują: "Bohater! Bohater! Chwała! Chwała!". Duchowni się modlą. Kiedy trumna odchodzi z placu, rozlega się: "Bohaterowie nie umierają!", w niebo lecą fajerwerki. Nad niektórymi trumnami chłopcy z sotni, do której należał poległy, oddają salwy honorowe z broni palnej.
A kiedy oni pod kwiatami w otwartych trumnach, przeważnie młodzi, z bandażami na przestrzelonych głowach, są niesieni szpalerem między ludźmi, żegna ich wzruszająca huculska pieśń. Serca rozdzierają jej słowa śpiewane w imieniu zrozpaczonej matki: "Tyś, synku, na moim sercu leżał...".
Ta trwająca od wczorajszego wieczoru uroczystość pożegnania pod spalonym gmachem przy Majdanie, czarnym, wznoszącym się znad wciąż tlących się stosów opon na barykadach, jest jakby rodem z mitów wikingów czy starych Słowian.
Nad otwartą trumną swego syna Maksyma z tarnopolszczyzny przemówiła ze sceny zrozpaczona matka. I dała nam wszystkim najmądrzejszą lekcję demokracji, jaką można sobie wyobrazić: - Przeklinam stąd wszystkich, którzy za pieniądze, za torbę kaszy głosowali na tę bandycką, zbrodniczą władzę, która zamordowała mojego syna.
Ludzie odpowiedzieli: "Nie wybaczymy! Nie wybaczymy!".
A potem już chyba 50. od piątku otwarta trumna odpłynęła z Majdanu pod słowa: "Tyś, synku, na moim sercu leżał"...
Comment
You must be logged in to comment. Register to create an account.
Next movie
#222 Dancer in the Dark
12 May 2025, 3:00 pm
This isn't the last song, there's no violin, the choir is quiet, and no one takes a spin, this is the next to last song, and that's all...